niedziela, 30 grudnia 2012
Rozdział 3
Chłopak gestem zaprosił mnie, abym weszła do środka. Mieszkanie było ogromne. Nie wiem ile miało pomieszczeń, ale robiło wrażenie. Nadal patrzyłam na chłopaka, nie mogąc uwierzyć, że przez najbliższy czas będę mieszkała z Piotrkiem Nowakowskim. Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy ladzie. Na sam wprost mnie przez duże okna , widniała hala. 'To będzie moje ulubione miejsce' - pomyślałam. Siedziałam tak i myślałam, jak to będzie.
- Co do picia ? - z transu wyrwał mnie Pit.
- Sok , poproszę .
Dostałam napój o jaki prosiłam i popijając go, słuchałam jak Sylwek rozmawia z Nowakowskim.
Po około 15 min chłopaki zeszli po moje bagaże, zostawiając mnie samą. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Leciał właśnie mecz PlusLigi. Na zagrywce stał Bartman. Wiedząc, że to powtórka, aż tak bardzo nie wczuwałam się w kibicowanie, ale i tak trzymałam kciuki . Gdy mój brat z nowym współlokatorem wrócili, szybko wyłączyłam telewizor i podeszłam pod drzwi. Sylwek położył moje walizki pod ścianą i mocno się do mnie przytulił.
- Ja już jadę. - powiedział. - Bądź grzeczna.
- Pa. - wydukałam, a łza spłynęła mi po policzku.
Obiecaliśmy sobie, że nie będzie długich pożegnań, dlatego Sylwek uścisnął tylko dłoń Piotrkowi i wyszedł. Stałam jak wmurowana wgapiając się w drzwi, przez które już dobre kilka chwil temu wyszedł mój brat. Pit, widząc w jakim jestem stanie, podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił.
-Będzie dobrze. - wyszeptał mi do ucha - damy radę.
- Pokaż mi mój pokój. - wydusiłam, wycierając ostatnią łzę z mojego oka.
- Jasne. Chodź.
Piotrek wziął moje walizki, a ja biorąc tylko moją torebkę poszłam przed nim do wskazanego pokoju. Okna znajdowały się na tej samej ścianie, co te z kuchni. To znaczyło tylko jedno : niebiański widok na halę. Pomieszczenie było duże, a jego wystrój jeszcze uszedł w tłumie. Kolorystyka była mdła i jak dla mnie - za spokojna. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez zakupów.
Mój współlokator pokazał mi jeszcze tylko łazienkę, która znajdowała się obok mojego pokoju oraz swój pokój - po drugiej stronie od łazienki. Była godzina 12, więc postanowiłam się odświeżyć, a potem iść na zakupy. Wyjęłam potrzebne rzeczy z torby i ruszyłam do łazienki. Szybki prysznic wystarczające mnie pobudził, na to, by iść na podbój sklepów. Miałam zamiar kupić sobie jakieś elementy wnętrzowe, aby troszkę pobudzić mój kąt do życia. Po kąpieli ubrałam długie czarne rurki, do tego żółtą bokserkę, na którą zarzuciłam lużną koszulę w kratkę. Poprawiłam makijaż i związałam włosy w niestarannego koka. Do ręki wzięłam moją czarną torbę i szpilki, na 8 cm obcasie. W salonie Piotrek jadł właśnie obiad.
- A gdzie Ty się wybierasz? - zapytał z uśmiechem.
- Wychodzę. - odpowiedziałam.
On wstał i zagrodził mi przejście.
- Ale ja się pytam gdzie? - pytał dalej.
- Na zakupy?
- Z kim? Do którego sklepu? O której wrócisz?
- A kim Ty jesteś, żeby mnie oto wypytywać?
- Mam się Tobą opiekować. - wyszczerzył się. - To jak? Powiesz mi? Czy mam iść z Tobą?
- Sama. Jeszcze nie wiem. Jak będę chciała.
- Telefon masz?
- Mam, mamo.
- Jest teraz... - popatrzył na zegarek. - 12.24. O 14 masz być w domu.
- Zobaczy się...
- Jeszcze buziak na pożegnanie - nadstawił policzek.
- Phii - zakpiłam i wyszłam.
Dziękuję wszystkim, którzy poczekali i się doczekali. :)
Do następnego, VeroniCa . ;*
niedziela, 18 listopada 2012
Rozdział 2
Nie wierzę, że Sylwek mnie zostawia. I to u swojego kolegi. Mimo, że kłócimy się z bratem, to bardzo się kochamy trudno będzie nam się rozstać. No ale nie mam wyjścia. Zaczęłam się pakować. Do dwóch walizek upchałam swoje ciuchy, a do reszty włożyłam kilka książek, gazety, plakaty, biżuterię, buty i laptopa. Sylwek powiedział, że w tym mieszkaniu będą tymczasowo jego znajomi, więc mogę zostawić jakieś rzeczy, a potem w każdej chwili po nie przyjechać.
Gdy byłam już spakowana, położyłam się na łóżku i dopiero w tej chwili po policzkach spłynęły mi łzy.
3 dni minęły nam w nienajlepszych humorach. Dużo płakałam, z bratem rzadko rozmawiałam, a jeżeli już rozmowa się kleiła to tylko chodziło o powrót do domu, zakupy albo o jedzenie. Wiedziałam, że muszę wspierać brata, bo dla niego też nie jest to łatwe. Umówiliśmy się, że pożegnamy się w domu, żeby nie robić niepotrzebnych scen na lotnisku.
- Gotowa. ? – usłyszałam głos Sylwka z salonu.
- Tak. – wyszłam z pokoju, targając walizki za sobą.
- No to chodźmy. – wziął moje walizki, zamknął mieszkanie i zeszliśmy na dół.
W ciszy dojechaliśmy pod zielony blok. Budynek był ogromny albo i jeszcze większy. Był w środku miasta, dlatego był świetny widok na zatłoczone ulice, no i oczywiście – bardzo blisko klubów i barów. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy zobaczyłam Halę Podpromie. Czyli będę chodzić na mecze siatkówki i widywać Zbyszka. ? Coraz bardziej mi się tu podoba – pomyślałam.
Sylwek wyciągnał jedną torbę z samochodu i popatrzył na mnie znacząco. Ja widząc to spojrzenie, zdecydowanie ruszyłam w stronę klatki schodowej. 10. piętro. O mamusiu. !!! Dobrze, że jest winda. W ciszy przejechaliśmy wszystkie piętra, a gdy drzwi się otworzyły coś ukuło mnie w sercu. Czyli jednak mam jakieś uczucia. To bardzo miłe. Było za późno. Nie mogłam pokazać Sylwkowi, że nie chcę. Że się boję. Byłam, jestem i będę silna. Od zawsze, na zawsze. Przetupując na wysokich obcasach, ostatnią część całej drogi, moje serce chciało wyjść na wierzch. Biło mocno. Bardzo mocno. Jak wtedy na meczu z Rosją w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich. Tak mocno. Jak wtedy. Myślałam cicho. Cichuteńko. Jakbym bała się, że brat może to usłyszeć. Ostatnie kroki. Ostatni ruch. I stało się. Za drzwiami rozległ się dźwięk dzwonka. To koniec. Żadne myśli nie pomogą. Muszę walczyć albo już się poddałam. Nie ważne. Czas przekroczyć ten próg. Między framugą, a orzechowymi drzwiami, pojawia się dziura. Tak. To ta straszna dziura, której nigdy nie chciałam ujrzeć. Cały czas patrzę w przestrzeń, która się powiększa. Nie mam siły podnieść głowy i spojrzeć naa wprost siebie. Cały czas patrzę w podłogę. Gdy zauważam czyjeś nogi, delikatnie i ostrożnie podnoszę wzrok. Widzę wysokiego chłopaka o jasnych włosach. Jestem strasznie zdzwiona. Jak to może być on.? To niemozliwe. Chyba coś mi się przewidziało. A jednak. To na pewno on.
- Hej. - słyszę.
- To naprawdę Ty. ? - pytam.
Nareszcie dwójka. !!! Nawet nie wiecie jak wymęczyłam . ; cc Jest napisany trochę inaczej. Więcej opisu uczuć Natki, niż dialogów. Mam nadzieję, że taki styl Wam się spodoba . ; ))
I pytanie do Was :
Wolicie rozdziały dłuższe (takie jak pierwszy) i dodawane rzadziej, czy troszkę krótsze (tak jak drugi) i dodawane częściej.. ??
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach - pisz :
Liczę na szczere komentarze. ; >
Do następnego. VeroniCa. ; **
niedziela, 21 października 2012
Rozdział 1
- Zibi asa, Zibi asa. !!! – krzyczała Natalia z salonu. Natalia to
dziewczyna o długich włosach koloru ciemnego blond i dużych niebieskich oczach.
Jest szczupła i mierzy 170 cm
wzrostu. Ma 19 lat, skończyła liceum, ale nie zamierza iść na studia. Mieszka
ze swoim bratem w małym mieszkanku w Rzeszowie. Uwielbia dyskoteki, nocne
kluby, krótkie ciuchy i wolność. Tak – wolność przede wszystkim. Jej największą
pasją jest siatkówka, a ulubionym zawodnikiem – Zbyszek Bartman.
- Natka zamknij się. ! – do pokoju wpadł Sylwek. Sylwek to starszy brat Natki. Ma 24 lata,185 cm
wzrostu, ciemne włosy i zielone oczy.
- Natka zamknij się. ! – do pokoju wpadł Sylwek. Sylwek to starszy brat Natki. Ma 24 lata,
- Jeeest. ! – Natka dała ponieść się emocjom po asie serwisowym
Bartmana.
Sylwek popatrzył uważnie na siostrę. Nie chciał jej zostawiać, ale sam także nie mógł jej ze sobą zabrać. Musiał wyjechać do Niemiec – do pracy. Utrzymywał siebie i Natalię, a tu trafiła się okazja na szybką kasę. Rodzicom ledwo wystarczało na rzeczy potrzebne do życia, a on jako najstarszy musi im pomóc. Boi się jednak zostawić Natkę samą na te kilka miesięcy. Jest już dorosła, ale bardzo nieodpowiedzialna. Do tego leniwa. Sił starcza jej tylko na kibicowanie reprezentacji mężczyzn w siatkówce i chodzenie na dyskoteki. Nie może zostawić jej bez opieki. Miał jedno wyjście – musi zadzwonić do najlepszego przyjaciela, który zna rozwiązanie na każdy problem. Wziął telefon i wybrał numer.
- No siema. Co tam. ? – odezwał się głos w słuchawce.
- Siema musimy się spotkać. Mam problem – musisz mi pomóc.
- Nie ma sprawy. Zawsze do usług. To jak. ? Za 20 min w kafejce tej co zawsze. ?
Sylwek popatrzył uważnie na siostrę. Nie chciał jej zostawiać, ale sam także nie mógł jej ze sobą zabrać. Musiał wyjechać do Niemiec – do pracy. Utrzymywał siebie i Natalię, a tu trafiła się okazja na szybką kasę. Rodzicom ledwo wystarczało na rzeczy potrzebne do życia, a on jako najstarszy musi im pomóc. Boi się jednak zostawić Natkę samą na te kilka miesięcy. Jest już dorosła, ale bardzo nieodpowiedzialna. Do tego leniwa. Sił starcza jej tylko na kibicowanie reprezentacji mężczyzn w siatkówce i chodzenie na dyskoteki. Nie może zostawić jej bez opieki. Miał jedno wyjście – musi zadzwonić do najlepszego przyjaciela, który zna rozwiązanie na każdy problem. Wziął telefon i wybrał numer.
- No siema. Co tam. ? – odezwał się głos w słuchawce.
- Siema musimy się spotkać. Mam problem – musisz mi pomóc.
- Nie ma sprawy. Zawsze do usług. To jak. ? Za 20 min w kafejce tej co zawsze. ?
- Okey. Będę.
* Oczami Sylwka *
Kafejka.
- Cześć. Dzięki, że przyszedłeś. – powiedziałem, gdy zobaczyłem przyjaciela.
Kafejka.
- Cześć. Dzięki, że przyszedłeś. – powiedziałem, gdy zobaczyłem przyjaciela.
- Spoko. Mów o co chodzi.
- Dostałem ofertę wyjechania na kilka miesięcy do pracy, do Niemiec.
- No to super. – uśmiechnął się.
- No właśnie wiem, ale nie mam z kim zostawić mojej siostry.
- Z tego co wiem, ma 19 lat.
- No tak. Ale… - nie zdążyłem dokończyć.
- Przecież jest dorosła. Nie może zostać sama. ?
- Ona jest tak nieodpowiedzialna, a ja nie mieć jej na sumieniu.
- A rodzice. ?
- Nie chcę ich nią obciążać. Przecież wiesz jaka jest sytuacja. Natkę
trzeba pilnować.
- No to zostaw ją u mnie. – powiedział po krótkiej chwili.
- Zwariowałeś. ? Ona jest leniwa i uparta.
- No i. ?
- No i. ?
- I to, że zniszczy Ci życie miłosne.
- Poświęcę się.
- Nie. Stary ja tak nie mogę.
- To co z nią zrobisz. ?
- Nie wiem. Wymyślę coś.
- Po co masz się zamartwiać. Zajmę się nią. Obiecuję.
- Nie odpuścisz. ?
- Nie odpuścisz. ?
- Nie.
- No dobra. Nawet nie wiem jak Ci dziękować. – uśmiechnąłem się.
- Nie no. Spoko. Za ile jedziesz.
- Za 4 dni.
- To przywieź ją dzień przed wyjazdem.
- Dobra. Jeszcze raz dzięki. Narka. – rzuciłem przy wyjściu.
Do domu doszedłem w 10 minut. Natka dalej oglądała mecz. Poszedłem do
kuchni i zrobiłem sobie kolację. Po chwili do pomieszczenia weszła Natalia.
- Musimy pogadać. – zacząłem.
- Coś się stało. ? – spytała.
Opowiedziałem jej o moim wyjeździe i o jej zatrzymaniu się u mojego
przyjaciela.
- Czego nie mogę zostać sama. ? – zapytała, gdy zakończyłem swój
monolog.
- Boję się, że coś Ci się stanie. Jesteś nieprzewidywalna. – zaśmiałem się
sztucznie.
- Kiedy jedziesz. ?
- W piątek.
- A odwozisz mnie w… ?
- Czwartek.
- Czwartek.
- Okey. – rzuciła i poszła do siebie.
Jest to już mój drugi blog, dlatego coś o pisaniu tego typu opowiadań wiem. ; ) W zakładce "Moje blogi" znajdziecie link do pierwszego bloga. A w zakładce "Kontakt" - numer gg. ; )
W Wasze ręcę oddaję jedynkę . ; )
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach - pisz : 45039190 .
Ps. HISTORIA NIE JEST PRAWDZIWA .. !
Do następnego . VeroniCa . ; *
Jest to już mój drugi blog, dlatego coś o pisaniu tego typu opowiadań wiem. ; ) W zakładce "Moje blogi" znajdziecie link do pierwszego bloga. A w zakładce "Kontakt" - numer gg. ; )
W Wasze ręcę oddaję jedynkę . ; )
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach - pisz :
Ps. HISTORIA NIE JEST PRAWDZIWA .. !
Do następnego . VeroniCa . ; *
Subskrybuj:
Posty (Atom)